https://spidersweb.pl/2022/12/nowa-przegladarka-arc.html
Myślałem, że czasy wielkich odkryć w świecie przeglądarek już minęły, ale przyjemnie się zaskoczyłem. Nowa przeglądarka Arc pokazuje, jak dużo można jeszcze zrobić w kwestii wyglądu i obsługi programu.
Kilka dobrych lat temu uwielbiałem sprawdzać konkurencyjne przeglądarki. Zaczęło się od Firefoksa, później był romans z Operą, następnie na długi czas wygrał Chrome, ale w końcu jego ociężałość sprawiła, że na Windowsie moją domyślną przeglądarką jest Edge, a na macOS Safari.
Dziś różnice między przeglądarkami są niewielkie, szczególnie jeśli mówimy o programach bazujących na Chromium. A przynajmniej tak myślałem jeszcze tydzień temu, bo przeglądarka Arc pokazuje, że stare dobre Chromium można opakować w całkowicie nowy interfejs.
Arc jest projektem na wczesnym etapie rozwoju. Obecnie dostęp można uzyskać tylko poprzez zaproszenie od innej osoby bądź zaproszenie bezpośrednio od twórców, które po rejestracji maila po jakimś czasie wpadnie do skrzynki mailowej. Pod tym linkiem jest pięć zaproszeń ode mnie (nie mam z nich żadnej korzyści). Arc jest obecnie dostępna tylko na macOS, ale wersja na Windowsa już się tworzy.
Arc wywraca do góry nogami kwestię interfejsu, bo panuje tu wręcz skrajny minimalizm. Główne okno zawiera stronę internetową i wąską ramkę wokół niej. I to tyle. Nie ma zakładek, kart, paska adresu, przycisków.
To wszystko jest ukryte w panelu chowanym za lewą krawędzią. Jeśli chcemy, możemy go przypiąć na stałe. To sprawia, że Arc ma feeling bardziej z gatunku aplikacji mobilnej niż desktopowego programu, ale potrafi to samo, co każda inna desktopowa przeglądarka.
Pasek adresu i wyszukiwania przypomina Spotlight wbudowany w macOS.
No dobrze, a jak korzystać z przeglądarki, kiedy boczny panel jest ukryty? Można go wysunąć najeżdżając myszką na lewą krawędź, albo skorzystać ze skrótów. Karty można przełączać skrótami klawiszowymi, a pasek adresu i wyszukiwania można w każdej chwili wywołać skrótem cmd+l. Ma on formę bardzo przypominającą wyszukiwarkę Spotlight wbudowaną w macOS.
Dzielony widok przeglądarki Arc.
Do bocznego panelu wrócimy za moment, bo jest o czym mówić, ale najpierw przejdźmy do kolejnego świetnego wyróżnika Arc, czyli dzielonego ekranu. Okno przeglądarki można podzielić na maksymalnie cztery części, a każda może jednocześnie wyświetlać inną stronę internetową. Cztery strony to przesada, ale układ dwóch sprawdza się wyśmienicie. Widać to na przykładzie Twittera otwartego na stałe obok głównej strony, na której działamy.
Co więcej, możemy zapamiętywać nasz układ dzielonego widoku. Taki podwójny widok możemy zapisać jako jedną kartę i w razie potrzeby szybko do niej wrócić lub przełączyć się tymczasowo na bardziej standardowy widok.
Przeglądarka Arc z wysuniętym bocznym panelem.
Boczny pasek ma kilka przemyślanych funkcji. U góry mamy pasek adresu i wyszukiwania, a pod nim możemy przypiąć kilka ulubionych zakładek, które będą wyszczególnione jako duże przyciski z favikoną strony.
Niżej mamy zapisane zakładki, a jeszcze niżej otwarte karty. Takie trzy sekcje pozwalają rzutem oka ogarnąć, co mamy otwarte, a co możemy już zamknąć.
Przeglądarka przełączona na przestrzeń do pracy. Zmienia się kolor interfejsu oraz cały układ zakładek i kart.
Teraz najlepsze: takich przestrzeni jak opisane wyżej można tworzyć wiele i przełączać się między nimi. Wiem, że brzmi skomplikowanie, ale to w praktyce prosty i bardzo przemyślany mechanizm. Przykładowo, możemy mieć przestrzeń ogólną, przestrzeń do pracy i przestrzeń rozrywkową. W każdej możemy mieć zachowane inne ulubione strony, zakładki, karty i grupy kart. Wszystkie są też jednocześnie przechowywane w tle, więc przełączanie się na przestrzeń rozrywkową nie spowoduje zamknięcia przestrzeni do pracy. Każda przestrzeń może mieć też zupełnie inny kolor interfejsu przeglądarki, co w praktyce sprawdza się świetnie.
Twórcy Arc idą znacznie dalej w swojej przeglądarce, bo dodają do niej takie funkcje jak tworzenie notatek czy np. integrację z kalendarzem. Wewnątrz przeglądarki mamy też coś na kształt Findera, pokazującego miniaturki i podglądy pobranych plików.
Jeśli lubisz takie rzeczy, będziesz miał sporo zabawy. Według mnie jest to jednak niepotrzebny dodatek.
Oznacza to, że zapewnia największą kompatybilność z nowoczesnym internetem. Mamy tu standardowe rozwiązania, takie jak np. mechanizm Obraz w obrazie dostępny przy filmach, w tym na YouTubie. Mamy też dostęp do rozszerzeń z przeglądarki Chrome.
Po kilku dniach zabawy z Arc nie mam ani trochę dość, choć nie ustawiłem tej przeglądarki jako domyślnej. Jeszcze nie wiem, czy Arc będzie chwilowym zauroczeniem, czy moim nowym oknem na internet, ale wiem z całą pewnością, że patrzymy właśnie na przyszłość projektowania interfejsów. Przy Arc wszystkie największe przeglądarki, w tym Chrome, Safari czy Edge, wyglądają jak programy z minionej epoki.